Strona główna
W laboratoriach Instytutu Fizyki UJ - czyli jak w domu
- 21 Lis
Bladym świtem 14 listopada, my niestrudzeni podróżnicy od Salezjanek - w sumie trzydziestu licealistów i ósmoklasistów, spotkaliśmy się w tramwaju linii 52, by po objechaniu prawie wszystkich zakamarków "Krakowa w remoncie" i zjedzeniu wszystkich kanapek przygotowanych na cały aktywny dzień, dotrzeć na Ruczaj - do dobrze nam znanych laboratoriów I Pracowni Fizycznej Instytutu Fizyki Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Tym razem wyznaczaliśmy ciepło topnienia lodu przy pomocy kalorymetru oraz korzystając z oscyloskopów przeprowadzaliśmy pomiary szybkości rozchodzenia się fali ultradźwiękowej w cieczy metodą krzywych Lissajous.
Niby wszyscy robili to samo, ale w różnych pokojach i pod opieką różnych pracowników naukowych, więc i nasze przeżycia były odmienne.
Niektórzy z nas przebrnęli przez kolokwium wstępne już po dziesięciu minutach, a inni byli odpytywani nawet trzy razy dłużej. (Notabene wcale biedaczków nie żałujemy - trzeba było wykazać się sprytem i przed wejściem do pokoju sprawdzić czy w środku czeka wyrozumiała pani doktor, czy srogi prof. dr hab.). Jednych zestawy doświadczalne kochały i dawały się ustawić w mgnieniu oka, a na innych oscyloskopy patrzyły wilczym wzrokiem i jakieś moce piekielne plątały im kabelki. Byli i tacy, którzy prawie gotowali się w środku, a zwykły lód za żadne skarby topić się nie chciał - ot szara rzeczywistość fizyka doświadczalnika.